|
Historia 2
historia kontaktów po 15 Września 2010r. kontaktów po 15 września nie było wcale , żona pozwiedzała, że nie zobaczę więcej Marka. Ja wystąpiłem o kontakty do sądu w Łodzi w kwietniu 2010 r zostały umorzone przeszły do sądu rozwodowego - dostałem pierwsze pismo po 8 miesiącach czyli w grudniu 2010r. Oczywiście Marka nie zobaczyłem - bo żona z rodzicami wyjechała na święta. Gdy próbowałem kolejno przyjeżdżać do Marka kontakty wyglądały jak w filmie tato czyli tak: później gdy udało się sądownie wywalczyć kontakty wyglądało to tak: były też szczęśliwe chwile z tatą, ale jak zwykle kończyły się izolacją
wyprowadzony do Łodzi z Amerykańskich huśtawek przesiadł się na te z wysypiska śmieci
na spacerach nie pozwalano mi spacerować z synem" żebym go nie porwał"
mimo to nie poddawaliśmy się
w Warszawie wciąż czekał na niego pokój
tak mieszkaliśmy, można było tak:
ale dla dobra dziecka :
było tak...
"bawiliśmy się" zabawa polegała na oglądaniu jak syn się bawi z mamą:
Mama też zabrała zabawki Marka - które kupiła mu babcia ojczysta - nawet zrobili sobie kalendarz
marek na wywiezionym rowerku
czy tak powinny wyglądać 4 godziny z synem?, po prawej szefowa kuratorów na Łódź nie wyznaczona do przebywania podczas spotkań!, ale prawo prawem.... w międzyczasie walczymy z Irkiem Dzierżęgą w Poznaniu na kongresie "Równości"
ta Pani bląd to Pani Radziszewska, po niej nastąpi kolejna - nic się nie zmieni
w tym czasie mamusia już zdąży zabrać wszystko z pokoju Marka... 11.2011 i w międzyczasie będą mnie oskarżać o naruszenie nietykalności tego Policjanta:
Artur Sawa - to ten co mnie trzymał, ten co mnie dusił się nie nagrał.... ale przecież znów będe miał widzenie:
syn "nieszczęśliwy" jak widzi tatę
jak przyjeżdżam do syna - trzeba zrobić sabotaż- 4 koła przebite bo broni przecież Magdusi pan Rutkowski tak zamknęliśmy rok 2011 oczywiście na Wigilii nie mogłem być zaczynamy 2012 nowy rok zaczął się jak zwykle izolacją syna ode mnie, kuratorka jak się wtrącała w nasze spotkania, standard:
a za chwilę izolacja , w pokoju teściów
dobrze że po chwili walki znowu mogliśmy się bawić, dzieci przetrwają wszystko nawet wojnę
jeździłem 140 km - była przebudowa trasy Katowickiej - jechałem 3
godziny
rózne grupy społeczne się burzyły w tym czasie - np Niepokonani 2012
przed sądem najwyższym stawały takie transparenty
a ja wciąż syna widywałem raz na tydzień po 4 godziny...
dać synowi jeść - absolutnie - tylko mama może na Uniwersytecie Prawa zasiadały do debat mądre głowy:
ale nic jak zwykle się nie zmieniało
tata tęsknił za synem, ale jedyne co mu pozostało to koszulka na wieszaku
syn rósł a matka zupełnie odizolowała syna od taty.... 06.2012 i tyle widziałem syna, jeszcze widziałem go przez rok 2012, do czerwca 2013
dalej historia toczy się na stronie
DzielnyTata.pl w zakładce akcje przeczytajcie wyrok | moja apelacja praktycznie każde zdanie w wyroku to kłamstwo
|